Są takie gry, które okazjonalnie wpadną w moje ręce tylko dlatego, że Steam zlituje się nad biednymi graczami i rzuci jakiś ochłap za darmo. Czasem są to tytuły-perełki, z których każdy się ucieszy - a czasem takie gówna opakowane w stertę kolorowego papieru i kokardek... że po przejrzeniu recenzji w sklepie, człowiek się zastanawia czy ludziom naprawdę podobają się tak proste oraz niedopracowane gry bez krzty wyobraźni, czy po prostu ktoś im wszystkim zapłacił. Chociaż... czego się spodziewać po recenzentach, którzy ledwo skubnęli tytuł i po godzinie już wiedzą, jak bardzo dobra ta gra jest. A potem już nigdy do niej nie wracają, bo mają kilkadziesiąt innych, fatalnych pozycji w swojej bibliotece.
O czym mowa - o "Kingdom: Classic". Jakolwiek jej opis brzmi świetnie na papierze, tak wykonanie oraz przekucie pomysłu w kod jest jakimś nieporozumieniem.