Warto przeczytać:

Witch Craft Works [RECENZJA]

Witch Craft Works można przyrównać do ogromnego, przepięknie zapakowanego prezentu - zanim dobierzemy się do środka, musimy zerwać masę kokardek, przedrzeć się przez kilka warstw kolorowego papieru, otworzyć pierwsze pudełko, potem jeszcze drugie - a w środku czeka na nas... ym, nic? Chyba, że rozczarowanie i poczucie zmarnowanego czasu jest pożądanym podarunkiem - wtedy można rozważyć podjęcie wysiłku obejrzenia każdego odcinka z serii.

Głównym bohaterem jest Honoka Takamiya - niczym nie wyróżniający się uczeń. Nikt go nie zauważa, jest cieniem i czystym przeciwieństwem Ayaki Kagari - piękności perfekcyjnej we wszystkim, adorowanej przez całą szkołę i nazywaną tęsknie "Księżniczką". Siedzą oni obok siebie, a nigdy nie zamienili ze sobą ani słowa... dopóki ogromny kawał budynku nie spada Honoce na głowę! Wtedy Ayaka ratuje go z pomocą swej magii przed śmiercią - w końcu jest wszechpotężną czarownicą i takie coś dla niej to pestka.

Czy można by się oprzeć takiej piękności? Mmmm...

Już pierwszy odcinek nie ukrywa braku logiki i absurdalności całego anime - ja rozumiem, że jedną z głównych cech Witch Craft Works jest możliwość używania magii: latanie na miotłach nie jest niczym szczególnym, a rzucanie wymyślnych zaklęć to jak rzucanie liści na wiatr - łatwe, proste i przyjemne - jednak czy można znaleźć jakiekolwiek argumenty za przywoływaniem CAŁEGO, OGROMNEGO BUDYNKU na terenie szkoły tylko po to, by zabić taką ciotę jak Honoka? Naprawdę nie ma jakichś cichszych, bardziej subtelniejszych sposobów na ukatrupienie kogoś? A co z tym całym bałaganem - wszędzie walają się gruzy, dziedziniec szkolny jest całkowicie zniszczony... przecież ktoś może to zauważyć! Na szczęście twórcy fabuły mają swoją tajną broń zwaną "magią" - żadne zniszczenia nie są im straszne, bowiem wystarczy tylko jedno machnięcie miotłą i wszystko jest naprawione! Dodatkowo wszelkie osoby niemagiczne nawet nic nie będą pamiętać...

Jakiekolwiek problemy, które są stawiane przed Honoką, są rozwiązywane po najmniejszej linii oporu - bohater mógłby się jeszcze jakoś bronić, gdyby chociaż to on był tym niesamowitym czarodziejem, jednak za niego wszystko robi Ayaka. To ona jest tym badassem, któremu żaden przeciwnik nie straszny, a ciągle ratowanie Honoki przed jego głupotą, to mała przekąska przed epickimi walkami, gdzie wynik został już dawno przesądzony. Honoka to taka kokardka u jej szyi - jest bo jest, równie dobrze mogłoby go nie być, a cała seria mogłaby być tylko poświęcona perypetiom czarnowłosej czarownicy. Jego słabej postaci nie ratuje nawet odwrócenie konwencji, która z założenia miała mieć efekt komiczny - to Honoka staje się białogłową w potrzebie, a Ayaka mężnym rycerzem. O ile w takich wypadkach damy w potrzasku czymś się wyróżniają i nie wypadają blado przy swych wybawicielach, tak tego tutaj czegoś brakuje. A Ayaka jest równie jednowymiarowa i płaska jak on - w aspekcie psychologicznym, bo rysownicy nie poskąpili głównej bohaterce kobiecych uroków. Żałuję, że coś, co mogłoby być ogromnym plusem tego tytułu, zostało tak słabo zrobione. Inne postacie niestety również wyróżniają się tylko wyglądem - twórcom chyba nie zapłacono odpowiedniej sumy, bo do każdego imienia dopisano maksymalnie tylko jedną cechę.

Nie oddam! Moja maskotka!

Kolejnym minusem opowiadanej historii jest jej brak spójności - fabuła to jakaś papka, pomieszana, pocięta, bez jakiegokolwiek zamysłu. W sumie nikt nie wie o co chodzi - a gdy oglądającemu wydaje się, że jednak udało mu się połapać - zostaje wprowadzony nowy wątek, który zupełnie nie klei się z pozostałymi. Ja, oglądając, miałam ciągle otwarte usta z wrażenia, jak wiele absurdu i poplątania udało się zmieścić w tej produkcji. O ile na początku mnie to szczerze bawiło - choćby armia morderczych królików, czy ciągłe próby uprowadzenia Honoki, to pod koniec straciłam jakąkolwiek chęć do kontynuowania mojej przygody z Witch Craft Works. Do oglądania ostatniego odcinka naprawdę się bardzo mocno zmusiłam. Jeden mały pomysł, w dodatku zupełnie spartaczony przez całą resztę (oklepana fabuła, bardzo słabe postacie, masa absurdu), nie ma szans sprawić, by nagle anime stało się czymś dobrym. Opis tytułu tak bardzo mnie zaintrygował, tak bardzo mnie zaciekawił - o, to coś dla mnie! - odwrócenie klasycznych ról, masa fantazji, magii i niesamowitości, komediowe podejście do przedstawienia historii - a tu takie rozczarowanie...

Przynajmniej animacja stoi na wysokim poziomie. Podobały mi się niezmiernie projekty postaci, ogólny wygląd graficzny, walki były dynamiczne i pełne rozmachu - tutaj to już bardziej kwestia gustu, mi akurat podpasowało. Wszystko jest ujęte w słodko-uroczej konwencji, że awww~! - momentami można się rozpłynąć. Muzyka jakaś tam jest - po prostu tam jest. Niczym się nie wyróżnia, ale też jednocześnie nie jest zła. Za to opening i ending przyjemnie wpada w ucho - w szczególności ending, to najsilniejsza strona tego anime.

Nie martw się, nic im się nie stanie - w końcu w tym anime nie ma żadnych konsekwencji za swoje działania. A ogień jest magiczny. Fajnie wygląda, nie?

Podsumowując: nie dajcie się zwieźć ślicznemu opakowaniu! Na początku bawiłam się świetnie, brak logiki mnie śmieszył - jednak z czasem przejadłam się. Znudziłam. Nie polecam. Wystarczy, że ja zmarnowałam czas na oglądanie Witch Craft Works - wy tego nie musicie robić.

Naprawdę nie rozumiem, dlaczego to anime posiada tak wysokie noty wśród publiczności...


W skrócie:
Największa ciota wszech czasów, Honoka Takamiya, okazuje się kimś więcej niż tym, na kogo wygląda... tak bardzo, że cała hałastra czarownic postanawia go porwać i użyć do własnych celów.
Co w takim razie może pójść nie tak? A no wszystko, kiedy po stronie Honoki staje niesamowita überwiedźma Ayaka Kagari...

Tytuł: WITCH CRAFT WORKS
Ocena w liczbach:
Fabuła:1 - beznadziejna
Grafika:8 - bardzo dobra
Muzyka:5 - przeciętna
Postacie:3 - bardzo słabe
Ogólna:3 - bardzo słabo
Polecane:NIE

Cechy:
pozytywne:negatywne:
  • cycki Ayaki Kagari;
  • wizualne projekty postaci, w szczególności czarownic;
  • grafika jest utrzymana na równym poziomie od pierwszego do ostatniego odcinka;
  • brak czegokolwiek, co można by nazwać fabułą;
  • powtarzalność;
  • brak logiki i spójności w przedstawieniu świata oraz historii;
  • bohaterowie są nudni i jednowymiarowi;
  • magia jest "wszechmocna" - brak ograniczeń czy jakichś jasnych zasad, szczególnie w przypadku Ayaki Kagarii;
Inne:
  • pojedyncze sceny są nawet śmieszne;
  • ending łatwo wpada w ucho;
  • klimat jest utrzymany w słodkim, trochę surrealistycznym stylu (masa pluszowych zwierzaczków, kolorów i kokardek); 
  • anime oceniłabym na "1", ale przez to, że momentami mnie śmieszyło i zapewniło jakąś tam rozrywkę, podniosłam ocenę o dwa punkty;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

FanArty i inne rysunki